Absurd kontroli populacji




Czy decyzja o posiadaniu dzieci, a także ich ewentualnej ilości powinna być prywatnym wyborem dwojga ludzi, pozostających ze sobą w związku? Według zwolenników mitu na temat kontroli populacji, pod względem niebezpiecznego podobno przeludnienia – niekoniecznie.

Wnioski Funduszu Ludnościowego Narodów Zjednoczonych z 2009 roku są jednoznaczne: każda kolejna osoba na świecie przyczynia się do globalnego wzrostu emisji gazów cieplarnianych, który to pędzi niebezpiecznie poza wszelkie granice. Szkodliwe działanie kolejnych narodzin na środowisko to nie jedyny problem. Trzeba spojrzeć także na kontekst czysto społeczny i ekonomiczny. Czy przyczyną wielkich katastrof i skrajnego ubóstwa w poszczególnych rejonach świata naprawdę może być przeludnienie?

Na ten moment nie ma żadnych dowodów na to, aby ilość ludzi zamieszkujących naszą planetę miała realny wpływ na kształtowanie się poziomu życia w jakimkolwiek miejscu na Ziemi. Co więcej, szacuje się, że nawet gdyby ograniczyć światowy obszar zamieszkiwany do powierzchni Stanów Zjednoczonych, zaludnienie wynosiłoby około 661 osób na jeden kilometr kwadratowy. To nadal mniej niż teraźniejsza gęstość populacyjna w większości amerykańskich miast.

Skąd więc tak uparte trwanie przy wyżej opisanym micie? W tym miejscu trzeba zauważyć, że duża liczba osób na świecie może być niezwykle znaczącą wymówką, jeśli chodzi o problemy gospodarcze, ekonomiczne i społeczne niektórych krajów. Tymczasem główną przyczyną skrajnego ubóstwa na pewnych obszarach to wynik czynników niezależnych od człowieka, takich jak położenie geograficzne czy korzenie kulturowe. Przede wszystkim jednak powodem niepowodzeń, niektórych państw, jest prowadzona w nich polityka wewnętrzna, która podejmuje niekorzystne dla społeczeństwa działania i trzeba mówić o tym głośno.