Rzeka pieniędzy zawsze płynie z szemranego źródła




Pochylaliśmy się wcześniej nad ludzką zazdrością, dotyczącą lepszego bytu osób nas otaczających. Człowiek zawistny zawsze powie, że pewne jednostki społeczne osiągają bogactwo z absolutnie nielegalnych źródeł, a ich roczne zarobki są podejrzanie i pretensjonalnie wysokie. W niektórych krajach, na przykład w Korei Północnej, taka wrogość rzeczywiście doprowadziła do ingerencji państwa względem zysków pochodzących z prywatnych działalności.

Jak już mówiliśmy: takie działania nie mają żadnych podstaw – ani ekonomicznych, ani tym bardziej moralnych. Wielkie korporacje nie są złem wcielonym, a przedsiębiorcy, którym się powodzi, wcale nie prowadzą pralni brudnych pieniędzy na każdym kroku. Być może zawistne podejście wynika z ignorancji, a może z nieświadomości czy zakorzenionych uprzedzeń – nie ma sensu tego rozstrzygać. Trzeba jednak wykazać wyjątki, przez które takie podejście ma ogromny sens.

O szemranym źródle, z którym trzeba walczyć, możemy mówić wtedy, kiedy dana firma generuje zyski z powodu układów politycznych. Jakiekolwiek koneksje polityczne, które mają odzwierciedlenie w sytuacji finansowej firmy, powinny być stanowczo piętnowane. Poza takimi skrajnymi sytuacjami, zyski, które bazują na legalnym dochodzie wynikającym z konkurencyjności i gospodarki i wolnego rynku są normalną koleją rzeczy, które absolutnie nie powinna być negowana.

Zysk ekonomiczny w kontekście prywatnych działalności to składowa trzech elementów: czynnika przedsiębiorczego, należnego za zaangażowanie honorarium oraz odsetek płynących z kapitału. Jak wiadomo, im większy jest wypracowany zastrzyki gotówki, tym bardziej rośnie motywacja do działania. Dlatego też osoby wyznające zasadę opierającą się na zyskach, które mają być dowodem podejrzanej działalności, wpadają w błędne koło kapitalistycznych mitów.