Droga na szczyt i spadanie
Gra na giełdzie, jak pewnie każda gra, polega na tym, że wygrywa tren, kto popełnia najmniej błędów i umie w porę się wycofać. To znaczy, że panuje nad emocjami i potrafi powiedzieć, wbrew krzykom tłumu, dość. A Jim Paul w ważnym momencie życia nie umiał tego zrobić. Nie brał pod uwagę, że może się pomylić i trwał przy błędnym założeniu do końca, aż stracił wszystko: majątek, reputację, pracę.
A odbyło się to tak: Jim Paul zawsze kochał pieniądze i jego celem było zdobycie ich w jak największej ilości. W ciągu dziesięciu lat ten chłopak z prowincjonalnego miasteczka dotarł na szczyt giełdy, był członkiem rady Chicago Mercantile Exchange, wciąż wzmacniał sukcesami swoją wiarę w siebie. Młody, wysoki, przystojny, pewny siebie, z mocnym głosem - po prostu gwiazda giełdy i światowych rankingów. Do czasu jednak. Poległ na soi. Nie tylko sam zainwestował, ale także namówił przyjaciół i współpracowników, aby poszli jego śladem. Tymczasem natura wraz z nieurodzajem zrobiła swoje - spadło giełdowe zainteresowanie soją i ceny pikowały w dół. Jim obserwował codzienne straty, cały czas wierząc, że soja znów wróci do łask. Nie wróciła. Inni po drodze się wycofali, ale nie Jim, przecież moc zawsze była przy nim. Nie tym razem jednak. Zwolniono go z pracy, a przełożony przejął jego aktywa.
Ktoś zyskuje, ktoś traci - to normalne
I tu się dopiero zaczyna prawdziwa historia. Stracić wszystko to było proste, najważniejsze okazało się to, aby nie upaść i podnieść się. Jak wszystko zaczyna się i kończy w głowie. Jim Paul miał wcześniej prosty plan zdobycia pieniędzy na soi i zrealizował go. Oczekiwał, że spłynie na niego deszcz pieniędzy i pochwał. Przekonany o swojej nieomylności ani myślał przejść na tryb awaryjny, bo innego planu po prostu nie miał. Zatem został z niczym. Co robi? Załamuje się? Popada w depresję? Otóż nie, analizuje całą sytuację, odkrywa przyczynę klęski i traktuje tę lekcję jako nauczkę na całe życie. Oto do jakich wniosków doszedł: należy rozumieć stratę, uczyć się, jak sobie z nią radzić, a w przyszłości nie dopuścić do niej lub przynajmniej zminimalizować. A z tym wiąże się przyznania do błędu, zaprzestanie słuchania rozdętego ego i działanie zgodne ze zdrowym rozsądkiem. Bez odwagi to się nie uda. I właśnie o tym, między innymi, jest książka „Jak straciłem na giełdzie milion dolarów”.
Odrobina hazardu na co dzień, ok, ale to uzależnia
Gra na giełdzie, czyli inwestowanie, wciąga i uzależnia jak hazard. Silne emocje, adrenalina, pamięć wcześniejszych wygranych powodują, że kolejne straty tylko utwierdzają w wierze, że przecież karta w końcu się odwróci. Źle zainwestowałem? Akurat, za chwilę będę miał tu eldorado. Bardzo trudno się zatrzymać. Wiedzą to traderzy (inwestorzy na giełdzie), wszelkiej maści hazardziści, gracze komputerowi i ryzykanci. Wiele są w stanie oddać za ten dreszczyk emocji. Jednak zarabianie pieniędzy jest czymś innym, to czysta logika, system wyliczeń, statystyki i kalkulacji. Coś dla zdrowego rozsądku. Podobnie jak reakcja na zachowanie tłumu. Skoro wszyscy, którzy cię otaczają, krzyczą zgodnym chórem to wierzysz, że na pewno mają rację i trudno się im sprzeciwić. Najczęściej płynie się wraz z tłumem, naiwnie wierząc, że jego siła zapewni bezpieczeństwo i wygraną. Przypomina to meksykańską falę kibiców piłki nożnej, tulipanową gorączką w Holandii XVII wieku, przetaczanie się różnych trendów i chwilowych mód.
Wejdź na dobrą drogę
Wchodząc na dobrą drogę, należy odrzucić emocje, a kierować się logiką, nie słuchać podpowiedzi tłumu, dokonać rzetelnej analizy rynku, kierując się przy tym faktami, a nie przeczuciami. Podstawą staje się dobrze opracowany plan, w którym uwzględnisz możliwość strat i adekwatne do tego zachowania. Możesz ustalić kwotę, po przekroczeniu której na pewno się wycofasz, może datę lub weźmiesz pod uwagę inne wyznaczniki. Ważne jest dążenie do minimalizowania strat, a nie bezrefleksyjne czekanie na cud. Logika w połączeniu z solidną analizą oraz z przemyślanym planem to dobrzy sprzymierzeńcy na drodze do zdobycia majątku. Od tego trzeba zacząć i tego trzeba się trzymać. Jim Paul podniósł się po porażce. Dał radę. Dlatego jego głos, w postaci książki „Jak straciłem na giełdzie milion dolarów” jest tak ważny i potrzebny. Świat jest pełen opowieści tych, którzy odnieśli sukces i weszli na szczyty, a ta książka wypełnia lukę przeznaczoną dla tych, którzy tam byli, spadli i chcą rozpocząć wędrówkę od nowa.