Poker na Wall Street z Michaelem Lewisem
Nowojorski bank inwestycyjny Salomon Brothers – to właśnie za ich sprawą każdy z nas z pewnością słyszał o Wall Street, a więc dzielnicy Nowego Jorku, która nie bez powodu jest nazywana stolicą amerykańskiego rynku finansowego. Chcesz poznać najpikantniejsze smaczki dekady pazerności, za którą odpowiedzialny jest właśnie Salomon Brothers? Sięgnij po książkę „Poker kłamców: wspinaczka po ruinach Wall Street” Michaela Lewisa, w której znajdziesz nie tylko pozbawione zbędnych eufemizmów szczegóły, ale także ogrom wiedzy o bankach inwestycyjnych.
Jak Michael Lewis znalazł się w Salomon Brothers?
Zanim przejdziemy do tego, dlaczego tak wielu ludzi zdążyło zgromadzić olbrzymi majątek na długo przed trzydziestymi urodzinami, warto pochylić się nad tym, dlaczego warto sięgnąć po książkę „Poker kłamców: wspinaczka po ruinach Wall Street” napisaną przez Michaela Lewisa. Otóż niniejsza pozycja czytelnicza niezwykle dokładnie opisuje wydarzenia dekady pazerności, a wszystko dlatego, że jej autor znalazł się na samym środku inwestycyjnego parkietu Salomon Brothers, na którym każdego dnia wiele osób ryzykowało niewyobrażalne sumy.
Rozwiejmy jednak wszelkie wątpliwości – Michael Lewis nie stał się jednym z najbardziej wpływowych „graczy” na Wall Street. Wszystko to zaczęło się od obiadu u samej królowej matki, Elżbiety Bowes-Lyon. Trzeba przyznać, że w tamtym czasie, podobnie jak dzisiaj, goszczenie na królewskim dworze było wielkim zaszczytem, choć dla Lewisa także niezwykłym fartem. Wśród gości znaleźli się bowiem dyrektorzy Salomon Brothers, a amerykański pisarz i dziennikarz finansowy szybko znajduje kompana w żonie jednego z nich.
Niezobowiązująca rozmowa szybko przeradza się jednak w prawdziwą przeprawę kwalifikacyjną, dzięki której kilka dni później Lewis odbiera telefon z propozycją zasilenia szeregów banku inwestycyjnego. Stamtąd szybko trafia do grupy stu dwudziestu stażystów, którzy rozpoczynają niezwykle intensywny czas szkoleń. Ostatecznie autor dołącza do znamienitego grona pracowników Salomon Brothers, dlatego wiedza, którą odsłania przed swoimi czytelnikami, nie może być bardziej rzetelna.
Co tak naprawdę działo się w kuluarach banku inwestycyjnego?
Salomon Brothers w latach osiemdziesiątych wiódł niekwestionowany prym nie tylko wśród banków inwestycyjnych, ale przede wszystkim na Wall Street. Spektakularny sukces tej instytucji leży nie tyle w pazerności, ile w ogromnej kreatywności – Salomon Brothers wyczerpuje wszelkie źródła finansowe jeszcze zanim ktokolwiek wpadnie na to, aby zacząć z nich korzystać. Ich zysk to zasługa nie tylko Zarządu Rezerw Federalnych, ale również amerykańskich pożyczkobiorców, a także korporacji, które zaciągały kredyty w ekspresowym tempie.
Praca w takim miejscu kojarzy się z permanentnym stresem. I rzeczywiście, Salomon Brothers przykładało ogromną wagę do kształcenia stażystów, dlatego nacisk na nieustanny rozwój z pewnością powodował napięcia. Zresztą parkiet banku inwestycyjnego nigdy nie stronił od plotek, a spojrzenia potrafiły niemal zabijać. Dwa lata pracy w banku inwestycyjnym doprowadziły autora książki „Poker kłamców: wspinaczka po ruinach Wall Street” do tego, że każdego dnia gratulował sobie przyjścia do pracy i sam siebie podnosił na duchu.
Można się więc tylko domyślać, że zarząd Salomon Brothers stawiał a rozwój, ale na próżno szukać w jego strukturach empatycznych odruchów. Jak podkreśla Michael Lewis, kariera u Salomona była jedną wielką sinusoidą, na którą składały się rozdzwaniające się telefony, stutysięczne premie, które dla pracowników na początku wydawały się pomyłką, ale również zdarzenia pełne nietypowych propozycji, zdarzeń i niecodziennych klientów w roli głównej.
Każdy początek ma swój koniec
Inwestycyjny okręt z czasem zaczął jednak tonąć, a powodem początku końca był między innymi niekontrolowany rozwój dłużnych papierów związanych z hipotekami. W przypadku Lewisa przysłowiowym gwoździem do trumny okazała się… premia. Otóż w 1987 roku, tuż przed świętami Salomon Brothers zapowiedziało premię bez limitu dla najlepszych pracowników. W przypadku Michaela Lewisa nagroda wzrosła niemal dwukrotnie i mówimy tu o dziesiątkach tysięcy dolarów.
Istotny jest tutaj jednak fakt, że taka zmiana wydarzyła się w roku który był przecież najgorszym momentem w historii firmy. Pieniądze znalazły się w rękach autora tylko z uwagi na to, aby zachęcić go do ratowania, a raczej już tylko trwania na tonącym statku. Warto w tym miejscu wspomnieć, że Michael Lewis pracował w strukturach Salomon Brothers od kilku lat, a jego premia wynosiła zawrotne 275 000 dolarów.
Na nic jednak nie zdała się próba przykucia Lewisa do stołka za pomocą pieniędzy. Ostatecznie autor odchodzi z banku inwestycyjnego, przede wszystkim z uwagi na brak sensu tkwienia dłużej w miejscu, w którym nie ma już szansy na rozwój. Michael Lewis zdawał sobie bowiem sprawę z tego, że ludzie zarabiający tak dużo, jak on, mogą osiągnąć znacznie więcej. A świat wielkich finansów to przede wszystkim przepaść wielkich tajemnic oraz błędów, dlatego nie można spędzić w nim całego życia.
„Poker kłamców: wspinaczka po ruinach Wall Street” to pasjonująca opowieść o tym, jak naprawdę wyglądała finansowa rzeczywistość, w której pod koniec ubiegłego wieku chciał znaleźć się każdy. Dzięki streszczeniu, które znajdziesz w ‘Fabryce wiedzy’, możesz poznać więcej szczegółów z działalności Salomon Brothers i przekonać się, czym tak naprawdę był ten znany na całym świecie bank inwestycyjny.