Gdybym był bogaty…
Oliver Napoleon Hill to amerykański pisarz i prekursor literatury osobistego sukcesu. Jego najsławniejsze dzieło „Myśl i bogać się. Jak zrealizować ambicje i osiągnąć sukces” od chwili ukazania się pozostaje bestsellerem, kupowanym i czytanym przez miliony. Popularność tej książki wzmacnia filozofia sukcesu jej autora oparta na przekonaniu: „Co umysł ludzki potrafi wymyślić i w co uwierzy, tego potrafi także dokonać”. Przez 20 lat Napoleon Hill przeprowadził wiele wywiadów, przeanalizował 500 biografii ludzi, którzy bardzo wiele osiągnęli. Koncentrował się na odkryciu recepty na sukces oraz na sprawdzeniu, czy ta formuła dotyczy także przeciętnego człowieka. I te właśnie treści zapewne przyciągają czytelników. No, bo kto, nie będąc kimś nadzwyczajnym, nie chciałby być wpływowy i bogaty?
Zapamiętaj proste prawdy i powtarzaj je bez końca
Z literaturą motywującą prawdopodobnie każdy z nas miał już nieraz do czynienia. Czytając książkę Napoleona Hilla możemy odnieść wrażenie, że przedstawione w niej prawdy są nam znane, a więc lektura książki nie zapowiada rewolucji czy sensacji. A jednak jest w niej ukryta pewna prosta prawda, co dodaje jej wartości. Prawda stara jak świat i być może od jej zrozumienia zaczynała się historia ludzkości. Wiąże się ona z zasadą powtarzalności. To jest klucz do zapamiętania, zrozumienia i kreatywnego przekształcenia. Może właśnie w tym tkwi urok zebranych i powtórzonych prawd w książce „Myśl i bogać się. Jak zrealizować ambicje i osiągnąć sukces” Napoleona Hilla?
W drodze po sukces
Co zatem powinniśmy powtarzać jak mantrę, aby dojść do upragnionego sukcesu i bogactwa? Na początku zazwyczaj jest silna, wręcz paląca potrzeba. Tak silna, że ożywia determinację, wytrzymałość i wytrwałość. Tak, to nie są przelewki. Nie wystarczy, że o czymś tam zamarzymy i zaraz będziemy mieć!. Trzeba bardzo, ale bardzo chcieć. A skoro już chcemy, to warto działać z głową. Ustalamy główny cel, pomniejsze cele i zaczynamy planować działania. I wtedy zapewne pojawią się ludzie, którzy widząc naszą oczywistą niebogatość, popukają się w głowę i wyśmieją nasz cel wzbogacenia się oraz zakwestionują możliwość jego realizacji. I co poddajemy się, po wcześniejszym wypłakaniu się przed przyjazną duszą, o ile taką znajdziemy? Nic z tych rzeczy, wówczas sięgamy po tarczę ochronną: wiarę w siebie i to tak wielką, że aż bezczelną. Innym się udało, to uda się i mnie. Koniec i kropka. Tę niezłomną wiarę we własne możliwości należy pielęgnować jak delikatną roślinkę, wzmacniać ją i kochać. No, i od tego ma się podświadomość. Sięgamy po pozytywne emocje, autosugestię i kilka jeszcze przydatnych wartości, bo w końcu podświadomość to przecież skarbiec bez granic. Jest nie tylko przebogaty, ale tak naprawdę nie wiemy do końca, co tam w nim jest. A to wszystko może zacząć nam służyć! Warunek: pozytywne myślenie i wiara we własne możliwości. Żegnamy się ze zwątpieniem, lenistwem i chaotycznym przeskakiwaniu z celu na nowy cel. Jest wytyczona trasa do sukcesu, więc w drogę!
W warsztacie wyobraźni
Po drodze wskazane jest wstąpienie do warsztatu wyobraźni. To tutaj rodzą się marzenia, pomysły i następuje wyznaczenie środków i sposobów do ich realizacji. Z mglistych zarysów wyłania się zdecydowany kształt. Teraz można objawić światu prawdę: wiem, czego chcę! A to właśnie daje szansę na to, że nie będzie rozpraszania energii. Wiem, czego chcę, koncentruję się na tym i po to sięgam. Będę najwytrwalszym z wytrwałych i najbardziej zdeterminowany ze wszystkich, bo według autora książki „Myśl i bogać się. Jak zrealizować ambicje i osiągnąć sukces” właśnie tacy ludzie osiągają sukcesy. Nie jestem gorszy! Wzmacniam mocne strony, pracuję nad słabszymi, czyli doskonalę się i robię to codziennie, stale, bo na tym polega praca nad sobą. I tak z ociężałego neptka z piwem przed telewizorem przemieniam się w gościa, który wie, czego chce i to osiągnie! A sukces nieźle nakręca, więc raczej nie zawrócę z tej drogi. Mam pełną świadomość, że spotkam frajerów, którzy przykleją się jak rzep do psiego ogona, zechcą wisieć na mnie, aby coś uszczknąć przy okazji. Albo fałszywych przyjaciół, niby to wspomagających, a tak naprawdę umierających z zawiści i wciąż czyhających na mój upadek, który jeśli szybko nie następuje, to chętnie go sprokurują, byleby tylko mi zaszkodzić. Nie wiem, jak ich rozpoznać, nie widzę ich w mojej wyobraźni, nie wyczuwam zmysłami, a jedyne, czego chcę to spotkać mądrych i wartościowych ludzi i zaprosić ich do mojego życia, do mojego dzieła. Tak, zgrany zespół to jest to! Radość wspólnego tworzenia! Uczciwość, zrozumienie i zaufanie- to są fundamenty sukcesu. Chciałbym tego doświadczyć, takich ludzi, wartości, cech i zachowań potrzebuję. Taki sam chciałbym być!
Wygląda na to, że Napoleon Hill znalazł prosty przepis na sukces. I tylko tyle potrzeba? To jest takie proste! W zasadzie tak, przeciętny obywatel może osiągnąć sukces i być bogaty. Tyle tylko, że musiałby mieć świadomość życiowego celu i niesamowitą determinację w walce o jego realizację. A według autora książki podobno aż 98 procent społeczeństwa ma z tym poważne problemy…