Brać czy dawać? Oto jest pytanie XXI wieku
Co sprawia większą przyjemność? Dawanie czy branie? Jak we wszystkim, tak i tutaj punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Nad tym, czy lepiej obdarowywać, czy być obdarowywanym w materialnym i nie tylko tych słów znaczeniu, pochyla się Adam Grant, autor książki pod dość oczywistym tytułem: „Dawaj i bierz”. Dowiedz się, co przyniesie Ci większą korzyść w życiu prywatnym i zawodowym, ale sprawdź również, na co musisz zwrócić szczególną uwagę.
Być biorcą
Aby zrozumieć, na czym właściwie polega teoretyczne czerpanie garściami z życia, pod którym kryje się chodzenie po trupach do celu, trzeba zdać sobie sprawę, że biorcy są ukierunkowani na to, aby jak najwięcej zaskarbić dla siebie. Nie chodzi tu tylko o ostatni kawałek tortu czy większą połówkę pizzy. W biznesie wyznacznikiem brania większości są oczywiście pieniądze.
Autor książki „Dawaj i bierz” podaje tu przykład Michaela Jordana. Ceniony koszykarz w czasach, kiedy jeszcze rozwijał swoją karierę jako zawodnik, przekonywał wszystkich do tego, że należy zwiększyć udziały zawodników w przychodach drużyny. Kiedy jednak sam stał się jej właścicielem, jego podejście diametralnie się zmieniło.
Z czego wynika radykalna zmiana poglądów? Oczywiście z zysków. Zwiększenie udziału zawodników było dla niego opłacalne wtedy, kiedy sam był jednym z nich. W momencie, gdy zajął wyższą pozycję, taki krok oznaczałby konieczność podzielenia się pieniędzmi z innymi, a przecież jest to ostatnia rzecz na liście życzeń każdego biorcy. A jak wygląda życie dawcy?
… czy dawcą?
W opozycji do postawy brania wszystkiego, co się da, stoją oczywiście dawcy. Ich znakiem rozpoznawczym jest to, że niemal w każdym przypadku dają z siebie o wiele więcej, niż przyjmują od innych. Chętnie dzielą się nie tylko własnym majątkiem, ale również wiedzą, czasem i empatią. Zrezygnowanie z własnych korzyści na rzecz wspólnego celu czy dobra innych nie jest dla nich nawet najmniejszym poświęceniem.
Celem w ich życiu jest bowiem zapewnienie komfortu wszystkim wokół – nie tylko osobom najbliższym, ale często również zupełnie przypadkowo napotkanym osobom. Co więcej, dawcy nigdy nie robią czegoś z myślą o własnych profitach. Pomagają, ponieważ tego chcą, a często nawet potrzebują, by móc spojrzeć sobie w oczy i mieć czyste sumienie. Nie oczekują, że ktoś odwzajemni ich gest. Czynienie dobra jest dla nich nagrodą samą w sobie, a korzyści płynące ze wspólnych osiągnięć stanowią dla nich najważniejsze źródło satysfakcji.
Przyznajmy jednak uczciwie, że w dzisiejszych czasach znalezienie takich osób to nie lada wyzwanie. Nie ma w tym nic dziwnego, wszak taka postawa na dłuższą metę może okazać się bardzo przytłaczająca, a pogłębieniem takiego stanu rzeczy z pewnością jest fakt, że nie zawsze pomoc zostanie przyjęta tak, jak oczekuje tego dawca i czasem trzeba umieć pogodzić się z porażką.
Czego jeszcze dowiesz się z książki „Dawaj i bierz” Adama Granta?
Wiemy już, czym różnią się od siebie dawcy i biorcy. Warto jednak podkreślić, że Adam Grant pochyla się w swojej książce „Dawaj i bierz” również nad innymi, równie istotnymi kwestiami. Mowa tu między innymi o tym, że sekret sukcesu wcale nie tkwi w tym, żeby obrać ścieżkę brania lub dawania i ściśle się jej trzymać. Najważniejsza jest bowiem równowaga, swoiste równouprawnienie pomiędzy wykrzesaniem z siebie zasobów, a ich przyjęciem od innych i przekuciem ich na własną korzyść.
Jak podkreśla autor, to, ile dajemy, a ile bierzemy, powinno zależeć od tego, z kim wchodzimy w interakcje. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że niemal jesteśmy do tego stworzeni. Funkcjonując w społeczeństwie, w jego poszczególnych grupach odgrywamy nieco inne role. Może więc okazać się, że w życiu prywatnym jesteśmy dawcami, ale już w życiu zawodowym – biorcami.
Co więcej, w obu tych sferach możemy zupełnie nieświadomie i elastycznie przyjmować od innych, ale również się dzielić. Taki balans pozwala nam funkcjonować naturalnie i bezkonfliktowo, ale również sprawia, że nie tracimy szacunku u innych. Warto bowiem pamiętać, że ciągłe branie negatywnie wpływa na reputację, ale również na budowaniu relacji z otoczeniem. Tymczasem, jak wskazuje Adam Grant, to właśnie dawcy często osiągają wysokie stanowiska w społeczeństwie, ponieważ koncentrują się na większym dobru.
Kim lepiej być? Dawcą czy biorcą?
W tym miejscu może więc nasunąć się prosty wniosek – lepiej być dawcą, gdyż to właśnie ta grupa kieruje się chęcią pomagania innym i budowaniem sukcesu grupy, a nie zaś wyłącznie własną korzyścią. Takie osoby cieszą się większym zaufaniem, potrafią dostrzegać potencjał dosłownie w każdym, kogo spotkają. Wspierają rozwój talentów, pomagają się odnaleźć, są dobrym duchem, który motywuje wszystkich wokół.
Niemniej należy zauważyć, że dawcy nie powinni w tym wszystkim zatracić siebie. Czyż to właśnie nie osoby pracowite częściej zatracają popularny w ostatnim czasie work-life balance i w pewnym momencie stają się pracoholikami? Co więcej, na osoby, które dają z siebie wszystko, czyhają wyrachowani biorcy, którzy upatrują w dawcach swoistego środka transportu w postaci plecach, po których można wspiąć się w górę.
Podsumowując, życie, w którym częściej dajemy, niż bierzemy, jest pełniejsze, satysfakcjonujące a w pewnych dziedzinach życia nawet uwalniające. Warto jednak cały czas mieć świadomość tego, że dobroć od naiwności dzieli naprawdę cienka granica. W związku z tym dawać należy nie tylko innym, ale również sobie – czas na odpoczynek, przestrzeń na spadek motywacji i miejsce na przyjęcie porażki.