Jak zatrzymać klienta i już nigdy go nie puścić?
Jesteś właścicielem małej firmy, średniej działalności gospodarczej lub ogromnej machiny przedsiębiorczej? W biznesie nie ma znaczenia, czy sam sobie jesteś szefem, zarządzasz kilkoma zespołami, a może masz pod sobą setki, jeśli nie tysiące osób – w biznesie liczy się wyłącznie odpowiednie podejście, a jego wagę w kontekście pozyskiwania i utrzymywania klientów podkreśla Joey Coleman w swojej książce „Nigdy więcej nie trać Klienta. Masz 100 dni na zmianę pojedynczej sprzedaży w długotrwałą relację”. Początkujący przedsiębiorco i rekinie biznesowy – zapraszam do lektury.
Konsumencki schemat zakupu przedsiębiorczą siłą
Przeciętny klient zagląda na stronę Twojej firmy, ponieważ potrzebuje produktu, który akurat masz w swojej ofercie. Ogląda przedmiot z każdej strony, można nawet rzec, że dotyka go wirtualnie. Joey Coleman przekonuje, że ten moment to faza oceny, a jego pomyślny przebieg przenosi Cię do kolejnej „bazy”.
Kiedy w końcu zapada decyzja, możesz święcić biznesowe triumfy – konsument zdał sobie sprawę z tego, że ma problem, a jego jedynym rozwiązaniem jest zakup czegoś, co masz w swojej ofercie. Można powiedzieć, że klient upija się satysfakcją znalezienia odpowiedzi na wszystkie swoje kłopoty, jest na emocjonalnym haju, po którym przecież zawsze przychodzi otrzeźwienie i zakupowe wyrzuty sumienia, wywołane między innymi niepewnością co do słuszności wydania pieniędzy czy też nadmierną rozrzutnością i pochopnym działaniem.
Drogi przedsiębiorco, to właśnie Twoja chwila – możesz zniwelować wszystkie powyższe obawy, okazując swojemu nowemu kupującemu zainteresowanie, zapewniając go, że jego dokonanie było najlepszą decyzją, jaką mógł podjąć, ale także pytając go, czy jest zadowolony z tego, co właśnie dotarło do niego pocztą. Każdy z nas lubi przecież czuć się ważny i wyjątkowy nie tylko jako człowiek, ale również jako klient.
Klient też człowiek i lubi być ważny
O ile współcześni przedsiębiorcy zdają sobie sprawę z tego, że reklama jest dźwignią handlu, o tyle większość z nich zapomina, iż to właśnie klient jest jednym z najważniejszych „kanałów marketingowych”. To właśnie jego opinia może okazać się pomocna w uzyskaniu rozgłosu i satysfakcjonującej renomy lub wręcz przeciwnie – małym kamykiem w bucie, który z początku będzie lekko uwierał, ale nie wiadomo kiedy otarcie przerodzi się w odcisk, który na zawsze zostawi bliznę na prowadzonym biznesie.
Jak pisze Joey Coleman w książce „Nigdy więcej nie trać Klienta”, zadowolony klient będzie orędownikiem firmy. Aby jednak tak się stało, przedsiębiorca musi wykazać się nie tylko cierpliwością, ale również taktem i odpowiednim podejściem, bezinteresowność nie jest bowiem domeną konsumentów. Jeśli ktoś, kto nabył Twój towar, jest zadowolony z jego jakości i korzyści płynących z jego użytkowania, MOŻE poleci produkt swoim znajomym, to ktoś, komu zostanie zaproponowana odpowiednia zachęta, NA PEWNO to zrobi.
W grę wchodzą zarówno drobne profity finansowe, jak i realne zainteresowanie obecnymi klientami – konsument, który czuje się wyjątkowy i na swój sposób „zaopiekowany”, o wiele chętniej poleci firmę swoim znajomym. W biznesie trzeba pamiętać o pielęgnowaniu nowo nawiązanych relacji, nie zapominając jednocześnie o związkach, które trwają już od jakiegoś czasu.
Ta książka to bez wątpienia pozycja czytelnicza, która powinna znaleźć się w biblioteczce każdego właściciela firmy, bez względu na jej wielkość czy doświadczenie. Największą jej zaletą jest fakt, że Joey Coleman przekazuje wiedzę, która nie bazuje wyłącznie na suchej teorii, ale przede wszystkim na imponującej praktyce – ten ekspert ma na swoim zawodowym koncie współpracę między innymi z takimi markami, jak Whirlpool czy Volkswagen Australia, które, dzięki Colemanowi, mogą cieszyć się zadowalającymi relacjami i owocną współpracą z klientami.
Klient nasz Pan, jak mawia stare porzekadło – dzięki lekturze książki „Nigdy więcej nie trać Klienta. Masz 100 dni na zmianę pojedynczej sprzedaży w długotrwałą relację” każdy przedsiębiorca może przekonać się, że nabywca produktu, wcale nie jest nadętym władcą jego portfela, ale, dzięki realnemu zainteresowaniu jego potrzebami, może stać się dobrym kolegą, który okaże sympatię, poklepie po głowie i jeszcze opowie o Tobie innym.